Morgiana myślała, że nie zniesie dłużej szyderstwa w je

Morgiana myślała, że nie zniesie dłużej szyderstwa w jego głosie. – Jeżeli przyszedłeś, by dostać podarek na swoje pasowanie, porozmawiamy o tym później, kiedy zobaczę się z Arturem, ale nie teraz – powiedziała sucho. Gwydion spuścił wzrok. Po raz pierwszy ujrzała go nie jedynie hardym oraz pewnym siebie. – Matko, król posłał też po mnie... czy mogę iść w twoim towarzystwie? – spytał. obecnie, kiedy potrafił w ten sposób przyznać się do własnej słabości, podobał jej się o dużo więcej. – Artur z pewnością nie chce cię skrzywdzić, mój synu, ale jeśli masz energię iść do niego razem z nami, najbardziej cię odeśle oraz powie, że woli z tobą rozmawiać na osobności. – Chodźmy więc, przybrany bracie – powiedział Accolon, ujmując ramię Gwydiona w taki sposób, by młodszy mężczyzna mógł zobaczyć węże wytatuowane na jego przedramionach. – Król powinien iść pierwszy, ze swą panią, a ty oraz ja pójdziemy za nimi... Morgiana, idąc u boku Uriensa, myślała, że podoba jej się to, iż Accolon przyjaźnie odczuwa jej syna oraz nazywa go bratem. w tym samym czasie poczuła, że drży. Uriens ujął ją za rękę. – bywa ci zimno, Morgiano? Włóż płaszcz... W komnatach królewskich płonął ogień oraz Morgiana usłyszała odgłos harfy. Artur siedział na drewnianym krześle wymoszczonym poduszkami. Gwenifer haftowała wąski kawałek materiału, który pobłyskiwał złotą nicią. Służący zaanonsował ceremonialnie: – Król oraz królowa Północnej Walii, ich syn Accolon oraz sir Lancelot... Na odgłos imienia Lancelota Gwenifer podniosła oczy, a później się roześmiała: – Nie, choć okazuje się szczególnie podobny. To sir Mordred, którego pasowanie dziś widzieliśmy, nieprawdaż? Gwydion skłonił się królowej, lecz nie rzekł nic. Na takim rodzinnym spotkaniu Artur nie chciał mimo wszystko przedłużać ceremoniału. – Siadajcie wszyscy, zaraz poślę po wino... – Ja już mam na dzisiaj dosyć, Arturze – powiedział Uriens – tym, co wypiłem, mógłbym zatopić statek! Ja więc dziękuję, ale może młodsi mężczyźni mają mocniejsze głowy. Gwenifer podeszła do Morgiany, lecz ta wiedziała, że jeśli teraz odezwie się do szwagierki, to Artur będzie po swojemu rozprawiać z mężczyznami, a ona powinno musiała siedzieć w kącie razem z królową oraz być cicho lub szeptem rozmawiać o kobiecych haftach, o sługach, o tym, kto na dworze okazuje się brzemienny... Skinęła na sługę niosącego wino. – Ja wypiję kieliszek powiedziała, pamiętając z bólem w sercu, że jako kapłanka Avalonu dumna była kiedyś z tego, że pija jedynie wodę ze Świętej Studni. – Jestem szczególnie zbulwersowana powitaniem saksońskiej delegacji, Arturze – powiedziała. – Nie – uciszyła go, kiedy chciał się odezwać. – Nie mówię tego jako zwykła kobieta, która próbuje się mieszać w sprawy stanu. Jestem królową Północnej Walii oraz księżną Kornwalii oraz to, co się tyczy królestwa, dotyczy również mnie. – A więc powinnaś być rada z pomieszczenia – powiedział Artur. – Całe moje życie, niemal od momentu, gdy dorosłem na tyle, by utrzymać w dłoni miecz, poświęciłem temu, żeby skończyć wojny z Saksonami. Wtedy myślałem, że walkę można jedynie skończyć, przeganiając ich z powrotem za morza, skąd przybyli. jednak pokój to pokój oraz jeśli można go osiągnąć poprzez zawarcie z nimi przymierza, niech oraz tak powinno. bywa więcej sposobów na pokonanie byka, niż przyrządzić go na główny posiłek. da się go równie świetnie wykastrować oraz kazać mu ciągnąć twój pług. – lub zachować go, by służył twym jałówkom jako rozpłodowy samiec? Czy rozkażesz swoim lennym królom, by wydawali swe córki za Saksonów, Arturze?